Nawet 80 procent osób z cukrzycą cierpi na zespół sercowo-nerkowo-metaboliczny (CRM), co prowadzi do wielu chorób, pogorszenia jakości życia i częstszych hospitalizacji. To z kolei powoduje wzrost kosztów leczenia nawet o 3-5 krotnie.
Podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Cukrzycy, które odbyło się 26 września 2024 r., eksperci z dziedzin diabetologii, kardiologii i nefrologii podkreślili, że głównym celem leczenia cukrzycy jest zmniejszenie ryzyka wystąpienia chorób sercowo-naczyniowych i schorzeń nerek, co może przyczynić się do wydłużenia życia pacjentów.
Według Prof. Grzegorza Dzidy, członka zarządu Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego, flozyny – leki z grupy przeciwcukrzycowych, są dostępne od 10 lat i mogą być stosowane na wczesnym etapie, aby zapobiec powikłaniom.
„Przyczynkiem do opisania zespołu CRM było pojawienie się w 2014 r. nowej klasy leków, zwanych flozynami. Flozyny przez to, że wywoływały cukromocz, obniżały stężenie glukozy we krwi, co prowadziło do spadku wagi pacjenta, a działanie moczopędne sprawiało, że usuwały także nadmiar sodu z organizmu, obniżając ciśnienie i poprawiając pracę nerek” – tłumaczył ekspert.
Flozyny, jak wskazano, mogą skutecznie obniżyć poziom glukozy we krwi już po trzech dniach stosowania, a także zmniejszyć ryzyko zgonu z powodu chorób serca lub niewydolności nerek po kilku tygodniach stosowania.
Choroba serca, nerek i otyłość są powiązane z cukrzycą, co prowadzi do stanu znaczonego jako CRM. Cukrzyca powoduje uszkodzenia naczyń krwionośnych, zwiększając ryzyko udaru mózgu, miażdżycy i zawału serca. Inne powiązane schorzenie to przewlekła choroba nerek (PChN), która powoduje zmiany morfologiczne i funkcjonalne w nerkach.
„Podwyższone stężenie glukozy we krwi i jej toksyczność działa na wszystkie tkanki i narządy, które są ukrwione” – mówił prof. Dzida.
Specjalista wyjaśnił, że glukoza przepływa przez wszystkie narządy wraz z krwią, ale serce i nerki są najbardziej narażone. Ponieważ nie można przewidzieć, które powikłanie wystąpi u danego pacjenta jako pierwsze, ważne jest kompleksowe badanie pacjenta pod kątem możliwych powikłań narządowych.
„Ocena niewydolności serca i niewydolności nerek jest obowiązkiem diabetologa lub lekarza POZ. Dlatego u każdego pacjenta z cukrzycą jak najwcześniej wykonujemy badania funkcji nerek: eGFR i stosunku albuminy do kreatyniny w produkcji moczu dobowego. A jeżeli chodzi o serce, lekarz ma obowiązek rozpoznać pierwsze objawy niewydolności serca takie jak duszność czy obrzęki i pokierować pacjenta odpowiednią drogą” – podkreślił prof. Dzida.
„Mówimy o trzech jednostkach chorobowych i jeżeli rozważymy je osobno, to mamy w Polsce 1-1,2 mln pacjentów chorych na niewydolność serca, ok. 1 mln z przewlekłą chorobą nerek i 3-4 mln pacjentów z cukrzycą. To są liczby, które wzajemnie się nie wykluczają, a wręcz potęgują” – wskazał.
„Nie zawsze możemy uchronić pacjenta przed objawami klinicznymi, ale przynajmniej możemy spowolnić ten proces, zahamować, a u wielu chorych wręcz odwrócić. Ale z drugiej strony pacjentowi, który ma dramatyczne czynniki ryzyka w postaci otyłości, hiperglikemii i bardzo wysokiego ciśnienia nie można powiedzieć >>Proszę to zredukować. Jak? – to już nie mój problem<<. Mówmy raczej: spróbujmy to zredukować o 25 proc., o 50 proc. i dążmy do tego celu” – stwierdził prof. Grabowski.
Prof. Marcin Grabowski, kierownik I Katedry i Kliniki Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, zaznaczył skalę problemu.
Według profesora Grabowskiego, wcześniejsze wykrycie niepokojących objawów może opóźnić rozwój choroby u pacjentów.
Dr Robert Małecki, kierownik Oddziału Nefrologii i Stacji Dializ w Międzyleskim Szpitalu Specjalistycznym w Warszawie, zauważył, że najmłodsi pacjenci z cukrzycą i przewlekłą chorobą nerek, jeśli nie otrzymają odpowiedniego leczenia, tracą wiele lat życia.
„Pacjent nieleczony traci przesączanie kłębuszkowe z ogromną szybkością, ale gdy zaczyna być prawidłowo leczony, rokuje lepiej, a utrata przesączania kłębuszkowego spada niemal do poziomu fizjologicznego. Na terapii flozyną najszybciej zyskują najciężej chorzy, jednak gdybyśmy mogli leczyć na etapie najwcześniejszym, kiedy nerki są jeszcze sprawne, to ci lżej chorzy też na tym skorzystają” – wyjaśnił dr Małecki.
„To są bardzo groźne powikłania, często wykrywane w stadium zaawansowanym. Pacjenci nie wiedzą, gdzie się udać, aby skorzystać z opieki koordynowanej, gdzie z niej skorzystać. Dlatego stworzyliśmy mapę drogową do popularyzacji tego rozwiązania w POZ. Bo trzeba działać na wczesnym etapie” – podkreśliła prezes PSD.
Według Moniki Kaczmarek, prezesa Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków (PSD), pacjenci zagrożeni ryzykiem potrzebują kompleksowej opieki zdrowotnej.
Kaczmarek dodaje, że Polskie Stowarzyszenie Diabetyków edukuje pacjentów, aby przede wszystkim byli szczerzy w rozmowie z lekarzem – nie wymagali, nie byli roszczeniowi, ale aby w gabinecie odbywał się dialog.
Źródło dystrybucji: pap-mediaroom.pl