Najważniejsze tematy konferencji „Podsumowanie roku 2023” zorganizowanej przez Puls Medycyny obejmują największe problemy i wyzwania polskiego szpitalnictwa, zmiany systemowe i terapeutyczne w okulistyce, szczepienia przeciw HPV, rok 2023 w onkologii, diagnostykę genetyczną i nowoczesne terapie genowe oraz największe przełomy w leczeniu cukrzycy w Polsce. Konferencja odbędzie się 20 grudnia 2023 r.
„Nie uzdrowimy Polski, dopóki nie staniemy w prawdzie. Proste procedury, które wykonują szpitale powiatowe, są za nisko wycenione. U mnie z siedmiu oddziałów zarabia jeden. Od 80 do 120 proc. pochłaniają płace. Może nie należy tak bardzo regulować płac? Może jedna pielęgniarka umie więcej, inna mniej?” – zastanawia się Krzysztof Żochowski, wiceprezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych.
Jakub Kraszewski, przewodniczący Polskiej Unii Szpitali Klinicznych oraz dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, zaznaczył, że lekarze w UCK są zatrudnieni na kontraktach, pracują zadaniowo, a nie na godziny, co pozwala im cieszyć się przyzwoitymi wynagrodzeniami.
„Liczebność zespołu nie zmniejszyła się, pielęgniarki mają dodatki motywacyjne. Godzina pracy nie może być paradygmatem!” – dodał.
Według Dr hab. Barbary Więckowskiej, profesor SGH i kierownika Zakładu Innowacji w Ochronie Zdrowia SGH, wycena świadczeń przez Narodowy Fundusz Zdrowia powinna uwzględniać koszty ich realizacji. Jednakże istnieje wiele innych problemów, które należy rozwiązać.
„Dłużej nie uciekniemy od próby wyceny klasycznych ścieżek leczenia. Szpital to nie tylko hospitalizacje, ale także ambulatoryjna opieka specjalistyczna (AOS). Jak na razie jedynie pakiet tarczycowy wszedł do AOS. Bardzo dobrze zadziałała jednodniowa hospitalizacja z powodu operacji zaćmy. To rozwiązanie jest o wiele tańsze i wygodne dla pacjenta, bo od razu trafia do domu. Niepotrzebnie nocna opieka chorych jest >>wciskana<< do szpitali specjalistycznych” – mówiła.
Trzeba pamiętać, że placówki medyczne, jako podmioty gospodarcze, mogą być narażone na nieprawidłowe działania rynkowe, które mają na celu zwiększenie płatności. Przykładem może być sytuacja w Niemczech, gdzie uwzględnienie masy urodzeniowej noworodka w wycenie spowodowało nagły wzrost liczby dzieci poniżej 3 kg. Może się zdarzyć, że waga była mierzona bez pieluszki.
„To zwichnęło dramatycznie sytuację finansową naszych szpitali. W 2023 r. było trochę lepiej, ale nadal nie jest dobrze. Przed nami podwyżka płacy minimalnej. Wciąż jeszcze czujemy echa pandemii. Są szpitale, które mają nadwykonania i są takie, które mają niedowykonania. Czy ci słabsi wrócą do gry, czy może szpitali jest za dużo? Był trend, żeby nie upadały. Za nadwykonania wciąż oczekujemy zapłaty” – mówi Krzysztof Żochowski.
Trudne kwestie wzrostu płac i gier rynkowych
Żochowski zauważa, że podwyżki dla niektórych grup zawodowych w 2022 roku spowodowały podwyżki dla innych grup.
Nadwykonania to świadczenia medyczne wykonywane przez placówkę medyczną ponad ustalone w umowie z płatnikiem.
Według Żochowskiego nadal zbyt wiele procedur jest wykonywanych w szpitalach, które mogłyby być wykonywane poza nimi. Państwo powinno zagwarantować pacjentom bezpieczeństwo w przypadku nagłych stanów, takich jak zawał, udar, czy wypadek. Należy wprowadzić podział na medycynę planowaną i medycynę nagłych przypadków.
„Na pieniądze trzeba zapracować. Tym szpitalom, które zrobiły nadwykonania, na pewno nie zabraknie na wynagrodzenia. Jeśli szpital nie wykonuje świadczeń, a ma do tego zasoby, na 100 proc. zabraknie mu pieniędzy na wynagrodzenia. Uważam, że pieniądze powinny iść za świadczeniami. Gorzej, jeśli za nadwykonania szpital nie otrzyma zapłaty” – mówi Jakub Kraszewski.
„Pacjenci z powikłaniami po zabiegach w prywatnej służbie, gdzie zapłacili komercyjnie, trafiają do nas i leżą np. 1,5 miesiąca. Bez żadnej konsekwencji prywatna służba wybiera tryb jednodniowy” – mówi Jakub Kraszewski.
Według Jakuba Kraszewskiego, problemem dominującym w szpitalach klinicznych jest nadwykonanie, które dotyczy około 20 procent wszystkich szpitali w Polsce.
Zdaniem Kraszewskiego, państwowa służba zdrowia ma trudności w konkurowaniu z prywatną w zakresie hospitalizacji jednodniowych, a dodatkowo występuje niekorzystne przerzucanie kosztów.
Barbara Więckowska podkreśla, że uniknięcie referencyjności szpitali jest niemożliwe, jednak należy podnieść wyceny dla tych o wyższym statusie. Ale to nie wszystko.
Tomasz Kopiec, członek zarządu PFSz i dyrektor SPZK im. prof. W. Orłowskiego CMKP w Warszawie, przytacza przykład wyceny godziny pracy chirurga. Według OECD, godzina kosztuje 300-400 zł, podczas gdy w Polsce jest to tylko 180 zł.
„Muszą być podniesione stawki ryczałtowe. Specjalistów medycyny ratunkowej jest mniej niż SOR-ów w Polsce. Szpitale sobie ich podkupują. Na intensywnej terapii, anestezjologii nie ma szans na bilans kosztów. Ratujemy życie, a płatnik nie jest w stanie za to zapłacić. Społeczeństwo starzeje się, więc bez profilaktyki koszty działań medycznych będą dużo wyższe. Szpitale powiatowe to głównie chirurgia, interna, opieka długoterminowa – wszystkie za nisko wycenione” – podkreślił Tomasz Kopiec.
Najważniejsze tematy konferencji „Podsumowanie roku 2023” zorganizowanej przez Puls Medycyny 20 grudnia 2023 r. to: największe problemy i wyzwania polskiego szpitalnictwa, zmiany systemowe i terapeutyczne w okulistyce, szczepienia przeciw HPV, rok 2023 w onkologii, diagnostyka genetyczna i nowoczesne terapie genowe oraz największe przełomy w leczeniu cukrzycy w Polsce.
Krzysztof Żochowski z Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych zastanawia się, czy procedury wykonywane przez szpitale powiatowe nie są za nisko wycenione i czy nie należy bardziej regulować płac. Jakub Kraszewski, przewodniczący Polskiej Unii Szpitali Klinicznych, zwraca uwagę na wynagrodzenia lekarzy i liczebność zespołu.
„Szpitale wymagają restrukturyzacji, ale czy oddłużenia też? Te zadłużone i tak będą po oddłużeniu nadal zadłużać się. Część szpitali to spółki, a to oznacza, że ich dług jest znacznie wyższy. Płacimy firmom windykacyjnym, płacimy za opóźnienia faktur. Unia Szpitali Klinicznych poszukuje dobrych rozwiązań” – powiedział dr Paweł Witt, przewodniczący Rady Ekspertów Koalicji na rzecz Bezpieczeństwa Szpitali.
„Są zmiany w leczeniu zaćmy, dostępność obecnie jest dobra. Polska znalazła się w czołówce Europy, jeśli chodzi operacje jednodniowe – 97 proc. jest wykonywanych w tym trybie, tak jak we Francji czy w Niemczech. Wykonujemy 350 tys. operacji zaćmy rocznie. Powinniśmy wykonywać 400 tys. Doszło do sytuacji, że w Polsce łatwiej zoperować zaćmę niż dostać się do okulisty. Brakuje finansowania soczewek torycznych na astygmatyzm i poniżej dwóch dioptrii – soczewek ogniskowych” – wylicza prof. Rękas.
Nowe podejścia do terapii okulistycznej
Według prof. Marka Rękasa, konsultanta krajowego ds. okulistyki, rok 2023 przyniósł pozytywne zmiany w branży.
W 2023 roku wprowadzono nowe programy lekowe, które objęły leczenie cukrzycowego obrzęku plamki żółtej u 9 tys. pacjentów. Jednakże, istnieje potencjał do zwiększenia liczby pacjentów korzystających z tych skutecznych narzędzi terapeutycznych.
Drugie badanie skupia się na zwyrodnień plamki żółtej związanych z wiekiem i obejmuje 40 tysięcy pacjentów, natomiast trzeci program koncentruje się na zapaleniu błony naczyniowej i w związku z tym powinny powstać specjalne ośrodki, gdzie dostępne są leki biologiczne.
„Najważniejsze w programach jest wydłużenie czasu między iniekcjami: zamiast co dwa miesiące – co cztery, a nawet co osiem. Jest to finansowo korzystne dla systemu. Teraz jest płatność za zastrzyk, a powinien być ryczał” – ocenia prof. Rękas.
Dr hab. Dariusz Dobrowolski, kierownik Klinicznego Oddziału Okulistyki Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego Nr 5 im. Barbary w Sosnowcu, koncentruje się na wprowadzeniu przeszczepów warstwowych jako mniej obciążającej dla pacjenta alternatywy dla przeszczepu rogówki.
Według dr hab. Dariusza Dobrowolskiego, kierownika Klinicznego Oddziału Okulistyki w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym Nr 5 im. Barbary w Sosnowcu, przeszczepy warstwowe stanowią nową strategię w leczeniu zaburzeń wzroku, która ma na celu zmniejszenie obciążenia dla pacjentów w porównaniu z tradycyjnym przeszczepem rogówki.
„Problemem jest pozyskiwanie rogówek. Ich źródłem są prosektoria, gdzie tkanki do przeszczepu pozyskiwane są od zmarłych. Obecnie ośrodki przeszczepiające nie mogą uczestniczyć w pozyskiwaniu. Robimy 600 przeszczepów w kraju, a oczekujących jest 3200-3500. Poza tym czas oczekiwania to 500-700 dni” – wylicza Dariusz Dobrowolski.
Prof. Rękas zauważa, że słaba dostępność przeszczepów wynika głównie z niedostatecznej liczby pobranych organów. Ważne jest również odpowiednie szkolenie lekarzy, którzy powinni być zaznajomieni z techniką przeszczepów warstwowych. W przypadku oczekiwania na przeszczep przez 700 dni, pacjent może być kwalifikowany do przeszczepu pełnego, który jednak nie zapewnia pełnej poprawy widzenia, tylko na poziomie 30-40 proc. Szpitale powinny być zobowiązane do udziału w pobraniach, aby zwiększyć dostępność organów do przeszczepu.
Według prof. Rękasa, słaba dostępność przeszczepów rogówki wynika głównie z niedoboru organów do przeszczepu. Konieczne jest również lepsze przeszkolenie lekarzy w zakresie przeszczepów warstwowych. Pacjenci oczekujący na przeszczep przez 700 dni mogą być kwalifikowani do przeszczepu pełnego, choć nie gwarantuje to pełnego poprawy widzenia, jedynie na poziomie 30-40 proc. Aby zwiększyć dostępność organów do przeszczepu, szpitale powinny być zobowiązane do uczestnictwa w procesie pobierania organów.
„POZ ma dodatkową pracę, a jeśli pacjent gorzej widzi, zawsze dostaje skierowanie. Być może w rozwiązaniu problemu pomoże zaangażowanie optometrystów. POZ daje leki na zapalenie spojówek, ale czasem musi skonsultować to okulista, a do niego kilkumiesięczne kolejki” – mówi Zieliński.
Według Tomasza Zielińskiego, prezydenta Lubelskiego Związku Lekarzy Rodzinnych – Pracodawców oraz wiceprezesa Porozumienia Zielonogórskiego, należy zrezygnować ze skierowań do okulisty.
Prof. Rejdak, kierownik Katedry i Kliniki Okulistyki Ogólnej i Dziecięcej oraz prorektor ds. umiędzynarodowienia i cyfryzacji Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, uważa wprowadzenie optometrystów do systemu za istotny krok w profilaktyce. Ustawa już istnieje, teraz czekamy na rozporządzenie.
„Program lekowe są skuteczne. Mają jasne kryteria kwalifikacyjne. Brak jest limitów leczenia zaćmy, kolejki są bardzo krótkie. W okulistyce nie ma już wiele do zrobienia. Bardzo ważna byłaby refundacja soczewek torycznych. Należy też szkolić lekarzy, aby zabiegi były bezpieczne” – ocenia optymistycznie prof. Rejdak.
Według niego, możliwość korzystania z nowoczesnych technologii w leczeniu stanowi sukces systemu opieki zdrowotnej.
Ekspert od lat angażuje się w rozwój systemu telemedycyny w dziedzinie okulistyki. Na Lubelszczyźnie przeprowadzono projekt „Dobrze widzieć” w szkołach podstawowych, w ramach którego przebadano dzieci z klas I-III.
„Dzięki OKObusowi, w którym pracuje technik, pielęgniarka – współpracują z POZ – zbadaliśmy ponad 7 tys. osób. Na naszym terenie wielu pacjentów jest wykluczonych komunikacyjnie. Pacjenci z plamką zostali wyłowieni na wczesnym etapie choroby. Projekt OKObus ma szansę zaistnieć dla większej populacji” – mówi prof. Rejdak.
Telemedycyna na Lubelszczyźnie jest wykorzystywana do szkolenia lekarzy na Ukrainie, co pozwala na globalną wymianę wiedzy medycznej.
W kontekście nowego programu specjalizacyjnego, prof. Rękas podkreśla konieczność akredytacji wszystkich oddziałów okulistycznych. Moc szkoleniowa oddziału powinna być uzależniona od liczby przeprowadzonych operacji, a rezydenci powinni mieć możliwość skupienia się na nauce zamiast prowadzenia dokumentacji. Akredytacja jest również sposobem na wyróżnienie ośrodków zdolnych do efektywnego szkolenia i przekazywania umiejętności.
Wpływ nowych technologii na leczenie nowotworów
Według prof. dr hab. med. Anny Kowalskiej, nowe technologie, takie jak immunoterapia, rewolucjonizują leczenie nowotworów. Dają one nowe szanse pacjentom, zwłaszcza w przypadku zaawansowanych nowotworów, które dotychczas były trudne do leczenia.
„Już widać, że szeroko stosowane szczepienie w Australii daje nadzieję, że w perspektywie kilkudziesięciu lat kraj ten pozbędzie się problemu raka szyjki macicy. Pełny efekt szczepień będzie widoczny za kilkadziesiąt lat” – informuje prof. Andrzej Nowakowski.
Obecnie w Polsce trwa program powszechnych, dobrowolnych i bezpłatnych szczepień przeciw HPV, które są przeznaczone dla dziewcząt i chłopców w wieku 12 i 13 lat. Szczepienia są wykonywane w wybranych punktach, które przystąpiły do programu, niekoniecznie w przychodni, do której należy dziecko. Nie jest wymagana recepta na szczepionkę.
„Dane za pierwsze półrocze trwania programu mówią o ok. 15-16 proc. zaszczepionych. Według wskazań WHO docelowe założenia elimanacji raka szyjki macicy jako problemu zdrowia publicznego mówią o wyszczepieniu 90 proc. młodych dziewcząt. Narodowa Strategia Onkologiczna zakłada wyszczepienie 60 proc. Powinniśmy zintensyfikować działania i edukację całej populacji, żeby ten wynik osiągnąć” – podsumowuje prof. Nowakowski.
Aktualnie trwają testy pilotażowe nowego badania molekularnego na obecność wirusa brodawczaka ludzkiego wysokiego ryzyka (HPV HR) jako potencjalnego testu przesiewowego w profilaktyce raka szyjki macicy w Polsce.
Badania pilotażowe z użyciem testu molekularnego na obecność wirusa brodawczaka ludzkiego wysokiego ryzyka (HPV HR) jako nowego testu przesiewowego w programie profilaktyki raka szyjki macicy w Polsce są obecnie w fazie zakończenia.
„Opracowujemy rapaport z przebiegu programu, ale już wstępne dane świadczą o wyższości diagnostycznej testu molekularnego nad cytologią. Liczymy, że w 2024 r. pacjentki zostaną objęte tym badaniem przesiewowym” – mówi prof. Nowakowski.
Według prof. dr hab. n. med. i n. o zdr. Marcina Czecha, który jest prezesem Polskiego Towarzystwa Farmakoekonomicznego, rak szyjki macicy zajmuje 9. miejsce wśród najczęstszych nowotworów u kobiet i jest 8. najczęstszą przyczyną zgonów wśród nich. Ponieważ szczepienie przeciwko HPV jest dobrowolne, to najbardziej świadoma grupa zdecydowała się na zaszczepienie.
„Lekarz rodzinny, ginekolog, farmaceuta – wszyscy powinni uświadamiać. Ważne byłyby lekcje o zdrowiu w szkole. Należało by też zorganizować szczepienia w szkołach” – podsumowuje prof. Marcin Czech.
Prof. Wojciech Jurczak, kierujący Pododdziałem Leczenia Nowotworów Układu Chłonnego Kliniki Onkologii Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie – Państwowego Instytutu Badawczego w Krakowie, zauważa, że rok 2023 to czas nadrabiania zaległości w hematoonkologii. Nowe leki zastępujące chemioterapię stają się dostępne, a immunoterapia okazuje się bardzo skuteczna w przypadku wznowy, np. w chłoniaku z komórek płaszcza, gdzie dotychczas brakowało alternatyw.
Według Joanny Frątczak-Kazany, wicedyrektor Onkofundacji Alivia, chociaż dostęp do nowoczesnego leczenia onkologicznego jest dobry, to systemowe zmiany pozostawiają wiele do życzenia. W 2018 roku wydatki na onkologię w UE wynosiły 195 euro na osobę, podczas gdy w Polsce w 2022 roku było to tylko 90 euro. Jest to znacznie poniżej średniej europejskiej. Chociaż widoczny jest postęp w leczeniu hematoonkologicznym i raka piersi, to istnieją nowotwory, których leczenie wciąż pozostaje daleko w tyle za standardami, takie jak nowotwory trzustki czy pęcherza moczowego.
„Z perspektywy pacjenta onkologicznego najgorsze są nierówności w dostępie do leczenia. Diagnostyka jest coraz bardziej opóźniona. Leków jest dużo, ale już programy lekowe są dostępne tylko w wybranych placówkach. Pacjenci wcale nie są tam przekierowywani. Poza tym ci biedniejsi sami nie chcą jeździć 100 km w jedną stronę. Jeśli chodzi o profilaktykę – badają się głównie kobiety z wyższym wykształceniem i statusem społecznym. Są opóźnienia w realizacji celów Narodowej Strategii Onkologicznej. One są przekładane na kolejny rok, a opóźnienie nie pojawia się w raportach. Nadal brak jest wytycznych w leczeniu raka płuca, więc każdy lekarz leczy według swojej wiedzy” – wylicza Joanna Frątczak-Kazana.
Według niej pacjenci z chorobami nowotworowymi nie są odpowiednio poinformowani o lekarzach i ośrodkach – wszystko dowiadują się poprzez plotki. Ci, którzy mogą sobie na to pozwolić, udają się do prywatnych profesorów, płacąc ogromne sumy za wizytę, ale każdy z nich ma inny plan leczenia. Natomiast pacjenci, którzy nie mają takich środków, muszą czekać w kolejkach przez siedem dni albo nawet kilka miesięcy. W niektórych placówkach, jeśli nie ma karty DILO, może to nawet zająć rok.
Według jej opinii, osoby chore na raka nie mają odpowiednich informacji o lekarzach i placówkach medycznych – wszystko zależy od plotek. Ci, którzy mają pieniądze, chodzą do prywatnych profesorów, płacąc fortunę za wizytę, ale każdy z nich ma inny sposób leczenia. Natomiast pacjenci, którzy nie mogą sobie na to pozwolić, muszą czekać w długich kolejkach, czasem nawet przez kilka miesięcy. W niektórych placówkach, jeśli nie ma karty DILO, mogą czekać nawet rok.
Pochodzenie informacji: pap-mediaroom.pl